Londyn przywitał 14 stopniami i wiatrem.
15 h lotu w towarzystwie 20 letnich , pijanych , nowozelandzkich rugbystów mocno demotywuje , na szczęście znaleźliśmy niedrogi nocleg koło lotniska.
Gospodynią okazała się polka ze starszej nieco emigracji. Jakaś pani Krysia czy Zdzisia. Było ciut sztywno.
Odwiozła nas jednak na lotnisko rano.